Ogłoszenie
Szanowni Państwo!
Zapraszamy serdecznie do konkursu!
Może w nim wziąć udział każdy:
duży i mały,
gruby i chudy,
bogaty i biedny,
młody i stary,
uczony i prosty.
Nie ma znaczenia płeć,
stan cywilny,
rasa i narodowość.
Jury pod przewodnictwem
Jezusa z Nazaretu
ustanowiło regulamin
zawierający kryteria oceny.
Tak więc szansę na sukces mają:
ubodzy w duchu,
cisi i zasmuceni,
łaknący i pragnący sprawiedliwości,
miłosierni i czystego serca,
wprowadzający pokój,
cierpiący prześladowanie dla sprawiedliwości,
którym z powodu dobroci urągają.
Nie ma eliminacji,
półfinałów, finałów,
dzikich kart, baraży, repasaży.
Wygrać może każdy,
miejsc na podium wystarczy!
Konkurs jest bezterminowy;
możecie wystartować w każdej chwili,
lecz nie przegapcie swej szansy,
bo nie znacie dnia ani godziny!
Weźcie udział i wygrajcie
w tych dobrych zawodach!
A potem cieszcie się i radujcie,
albowiem czeka na was
wielka nagroda w niebie!
Wszystkich Świętych’2006
Kościół p.w. świętego spokoju
Jeden jest
i nie ma innego prócz Niego
miłować Go całym sercem
całym umysłem
całą mocą
i miłować bliźniego
jak siebie samego
daleko więcej znaczy
niż wszystkie całopalenia
i ofiary
Mk 12, 32-34
zdobisz choinkę na święta
suto zastawiasz stół
lecz odwracasz wzrok
od zmarzniętej cyganki
święconą kredą znaczysz drzwi
swej warownej twierdzy
i stawiasz w oknie gromnicę
widząc wilka w każdym przechodniu
w kościele śpiewasz ochoczo
kochajmy Pana, kochajmy Pana!
a echo niesie pieśń
w pustyni serca
słysząc słowa
przekażcie sobie znak pokoju
posłusznie przekazujesz go
sobie
podziwiasz męczenników
modlisz się do świętych
lecz nade wszystko cenisz sobie
święty spokój
Zwątpienie
Więc nieprzyjaciół mam miłować,
oddać im szatę tudzież płaszcz?
Twarda i trudna jest Twa mowa;
jakże jej Panie słuchać mam?
A gdy uderzy mnie w policzek,
nadstawić drugi? Lepiej zwiać!
Mam swoją głowę kłaść pod stryczek?
Łotrom, cwaniakom dać się sprać?
Dawać każdemu, kto mnie prosi,
w zamian nie biorąc za to nic?
A w imię czego mam to znosić?
Dlaczego mam naiwnym być?
Nie mogę sądzić ni potępiać,
lecz miłosiernym mam być, tak?
Rozum wciąż duszę mą zasępia.
Trudna jest Panie mowa Twa.
Modlitwa Piotrowa
Jestem chwiejny jak brzoza uległa
wiatrowi,
kusi mnie swoim blichtrem jad zabaw uciesznych.
Nie jestem godzien, abyś moją duszę złowił,
odejdź ode mnie Panie, bom jest człowiek grzeszny.
Wciąż stajesz na mej drodze, sieć swoją zastawiasz,
wciąż się wsysasz w mojego życia wir pospieszny,
mimo że Cię odpycham, Ty próby ponawiasz.
Odejdź ode mnie Panie, bom jest człowiek grzeszny.
W pustyni mego serca nie znajdziesz oazy,
trudno, by na ruinach uczuć kwiaty wzeszły.
Wszak zdradzałem Cię Boże już tysiące razy;
odejdź ode mnie Panie, bom jest człowiek grzeszny.
Ja wiem Panie, że umiesz po stokroć przebaczać,
lecz na co Tobie robak taki jak ja śmieszny?
Jakże mi do Królestwa Niebieskiego wkraczać?
Odejdź ode mnie Panie, bom jest człowiek grzeszny.
Choć czasem moja dusza jak pisklę chce wzlatać,
lecz jak kamień upada po próbach bolesnych.
Nie daj mi Panie błądzić po bezdrożach świata,
podaj mi rękę Panie, bom jest człowiek grzeszny.
Modlitwa drzewa figowego
Zasadziłeś mnie Panie w cudownym
ogrodzie,
kazałeś swemu słudze podlewać, nawozić,
nie usycham na słońcu i nie marznę w chłodzie,
lecz nie mogę dla Ciebie owoców urodzić.
Minął rok jeden, drugi, mija także trzeci,
tak bym chciało troskliwość Twoją wynagrodzić,
lecz choć wciąż na me liście ciepłe słońce świeci,
wciąż nie mogę dla Ciebie owoców urodzić.
Dałeś mi Panie wszystko, czego drzewu trzeba,
nie każdemu się przecież tak dobrze powodzi.
Korzenie prą ku ziemi, korona do nieba,
więc dlaczego nie mogę owoców urodzić?
Wszak kocham Ciebie Panie i wdzięcznością pałam,
myślenie, jak to drzewu, z trudem mi przychodzi,
nie mam pojęcia czemu, chociaż tak się staram,
wciąż nie mogę dla Ciebie owoców urodzić.
Na dnie lęku, że skończy się cierpliwość Twoja
błyszczy iskra nadziei, że może się zgodzisz
dać mi kolejną szansę rok następny, bo ja
bardzo pragnę dla Ciebie owoc wreszcie zrodzić.
Gody w Kanie
wyrzuceni z rajskiego ogrodu
odległości i czasu więźniowie
wciąż cierpiący od miłości głodu
zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie
w zaspach grzechów po kolana brniecie
zapatrzeni w swych marzeń miraże
nie zaznacie spokoju w tym świecie
zróbcie wszystko, cokolwiek wam każe
gdy okrutna historii wichura
bezlitośnie was smaga po głowie
choć wam przyszłość się jawi ponura
zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie
wasze jutro tylko w moim Synu
on jest Światłem na bezdrożach zdarzeń
on przemieni was jak wodę w wino
zróbcie wszystko, cokolwiek wam każe
Namiot i dom
gdy jaśniejesz w blasku wiwatów
stąpasz po dywanie sukcesów
smakujesz podziw w lustrze
dyrygujesz czasem i przestrzenią
spójrz w niebo
niebo jest twoim namiotem
gdy błąkasz się we mgle samotności
marzniesz na lodowcu smutku
toniesz w mrokach zwątpienia
uciekasz przed lawiną zmartwień
spójrz w Niebo
Niebo jest twoim domem
Głód Pana
jak kwiat głodny słońca
jak step głodny deszczu
jak ptak głodny przestrzeni
jak żeglarz głodny wiatru
jak malarz głodny barwy
jak biegacz głodny lauru
jak poeta głodny słowa
tak głodny jestem
Twojej Miłości
Odpowiedź
na harfie czasu
Bóg gra symfonię świata
jej nuty zlatują na Ziemię
złotym deszczem aniołów
i wpadają w pułapkę
naszych pragmatycznych umysłów
dlaczego
głusi na niebiańskie dźwięki
brniemy zanurzeni
w błocie nienawiści?
dlaczego
ślepi na złotoskrzydłych aniołów
tarzamy się beztrosko
w słodkim bagnie pożądliwości?
dlaczego?
bo Bóg
chcąc abyśmy byli
na obraz i podobieństwo
zniewolił się
podarowaną nam wolnością
a my użyliśmy jej
jako szyfru
do zamknięcia serc
Na końcu czasu
na końcu czasu
jest ogromne jezioro
o krystalicznej toni
nad którą uwijają się anioły
nieskazitelnie białymi skrzydłami
zlizują brudną pianę nieprawości
na końcu czasu
jest palmowy zagajnik
w zielonych arkadach
figlują rajskie ptaki
wędrujący Oddech Pana
spija kryształowe krople dobroci
na końcu czasu
jest trzcinowa chatka
z widokiem na wieczorne zorze
mała ale przytulna
wystarczy mi
na wieczność
Chleb i Słowo
(vilanella)
Nie samym tylko chlebem żywić ma się człowiek.
Twoja nauka jest jedna i po wieki będzie:
winien karmić się Słowem, które mieszka w Tobie.
Kto na wezwanie Twoje Panie dziś odpowie,
gdy złote cielce stoją na ołtarzach wszędzie
i samym tylko chlebem żywić chce się człowiek?
Dziś autorytet dzierżą nie Twoi mistrzowie,
realnej w świecie władzy raczej nie posiędzie
ktoś karmiący się Słowem, które mieszka w Tobie.
Kogóż w dobie konsumpcji w sieć Twych nauk złowię?
Mam na pustyni serca głosić Twe orędzie:
nie samym tylko chlebem żywić ma się człowiek?
Myślisz, że ludziom teraz inne rzeczy w głowie,
niż wyścig, kto mocniejszy i bogatszy będzie?
Któż zechce żyć dziś Słowem, które mieszka w Tobie?
Gdy głód pożądliwości spędza nam sen z powiek,
każdy z nas jedno tylko musi mieć na względzie:
nie samym tylko chlebem żywić ma się człowiek,
winien karmić się Słowem, które mieszka w Tobie.
Paruzja
(vilanella)
Napełń mnie Panie swym świętym zapałem.
Drzewo figowe liśćmi już pokryte
a moje serce wciąż jest ociężałe.
W mgle samotności szedłem życie całe
rzeki mych uczuć wyschniętym korytem.
Napełń mnie Panie swym świętym zapałem.
Tak wiele ludzi w podróży poznałem,
obdarowany sławą i zaszczytem,
lecz moje serce wciąż jest ociężałe.
Sam nie wiem kiedy i dlaczego wdziałem
frak nieczułości na miarę uszyty.
Napełń mnie Panie swym świętym zapałem.
Wichrem, co kędy chce tchnie porywałeś,
wskrzeszałeś dusze występkiem zabite
a moje serce wciąż jest ociężałe.
Który nam czuwać dzień w dzień nakazałeś,
spraw by zmierzch świata stał się dla mnie świtem.
Napełń mnie Panie swym świętym zapałem,
bo moje serce wciąż jest ociężałe.
Do Króla Wszechświata
Czemu mnie Królu ciągle
zapraszasz?
Na audiencję przyjść nie mam siły,
wszak ziemski padół wciąż potem zraszam
i występują z wysiłku żyły.
Czemu Swym palcem na mnie wskazujesz
jakby już innych nie było ludzi?
Przecież mi ciągle czasu brakuje,
horda kłopotów dzień w dzień mnie budzi.
Czemu się Królu uparłeś na mnie?
Nie jestem godzien, by Twoje rany
chwałą okryte dotykać jawnie,
Ja, w ziemskim błocie tak utytłany.
Podobno Królem jesteś Wszechświata?
Cóż więc obchodzi Cię robak mały?
Który, to prawda, też chciałby latać,
ale mu grzechy skrzydła spętały.
Czy każdy może gościć u Ciebie
bez szat godowych, z sercem splamionym?
Pewnie, że czasem marzę o niebie,
że wszystko będzie mi odpuszczone.
Ja wiem, dla Ciebie wszystko możliwe,
początkiem jesteś i końcem świata.
Napełń więc moje serce trwożliwe
nadzieją, wiarą, co jak ptak wzlata.
Niech zejdą z oczu wszelkie marności,
pokusy w święte szaty ubrane.
Daj udział w twojej Boskiej Miłości
teraz i zawsze. Na wieki. Amen.